Dzień pełen wrażeń, naprawdę myśleliśmy, że widzieliśmy już wiele. Oczywiście nadal wypatrywaliśmy zwierząt, ale dzień zbliżał się do końca więc i my czuliśmy lekkie zmęczenie, gdy w pewnym momencie zauważyliśmy, że jakoś dziwnie zaczęły się ruszać krzaki po naszej prawej stronie. Dziwne wrażenie, tak jakby las podążał za nami tuż obok. Intuicyjnie Andrzej zatrzymał samochód aby zaobserwować co się dzieje gdy nagle dość szybko na wysokości naszego busa wyłoniły się piękne wielkie słonie, całe szczęście, że Andrzej doskonale wie jak należy zachować się w takiej sytuacji, szybko wycofał samochód na bezpieczną odległość a tym samym ustępując drogi kilku słoniom a przynajmniej tak nam się na początku wydawało.
Zanim zrobiłam zdjęcie, już stado było widoczne.
Na początku idą dorosłe osobniki i „oczyszczają” teren. w środku pędzą maluchy.
Czasem zdarzają się nieposłuszne malce, ale są bardzo pilnowane przez matki i ciotki. Dlatego tak rozrabiają, bo czują się bezpieczne 🙂
Fascynujący jest koniec konwoju, gdy dorosłe słonie na trąbami porzucają ziemię aby stworzyć kamuflaż. Natura nigdy nie przestanie mnie zadziwiać 🙂
Jeszcze dziś pamiętam jak drżała ziemia. Nie wiem ile ich było ale szacujemy, że ponad 30. Wspaniały widok i pożegnanie z Parkiem Krugera, aż żal wracać.