Podczas safari 4 maja 2015 byliśmy świadkami bardzo przykrego zdarzenia.
Dzień zapowiadał się wspaniale. Góra Stołowa przywitała nas z całą swoją dostojnością, temperatury były typowo afrykańskie. Już około 9:00 było niecałe 30 stopni i zapowiadał się bardzo gorący dzień. W planach mieliśmy odwiedzić najstarsza winnicę i pojechać na Przylądek Dobrej Nadziei.
Jadąc już do winnicy zauważyliśmy dziwne chmury, a może dym? Nie bardzo wiedzieliśmy co to jest.
Niestety okazało się, że to pożar na górach dzielących Kapsztad od Przylądka. Drogi zostały zamknięte i jakikolwiek przejazd wydawał się niemożliwy. Jedna droga jeszcze była otwarta, trafiliśmy w sam środek tego wielkiego pożaru. Oczywiście on nie był wielki, że były ogromne płomienie tylko ta przestrzeń jaką pochłaniał ogień, ta niszczejąca i trawiona przez płomienie przyroda… Ogromne tereny.
Smutny widok. Ta świadomość, że teraz potrzeba lat na odbudowanie, ale też świadomość, że to nie tylko rośliny, ale i drobne zwierzęta cierpią. Kiedyś byłam w buszu gdzie był wywoływany kontrolowany pożar. Nie było widać paniki zwierząt tak jak mogłoby się wydawać. Zwierzęta czują na dużą odległość dym i migrują w bezpieczne tereny, ale mimo wszystko węże, gryzonie, owady nie wierzę, że zdołały z tego pożaru uciec.
Z jednej strony wiedzieliśmy, że to swego rodzaju historyczna chwila w której uczestniczymy, ponieważ ostatni taki pożar był dziesiątki lat temu, ale z drugiej strony czuliśmy przygnębienie, ogromne przygnębienie. Nie wiadomo co zaprószyło ogień, być może susza, ale może ktoś rzucił niedopałek papierosa, nie wiadomo.
Tak bardzo chciałoby się jakoś pomóc. Helikoptery nie dawały rady. Całe szczęście było gorąco, ale nie było wiatru, bo wtedy byłoby jeszcze większe nieszczęście.
Czytałam też na drugi dzień artykuł, że spłonęło kilka hektarów terenu. Jakiś człowiek stracił hotel. A nikt nie wie skąd ten ogień.
Jedyna pozytywna sprawa z tego wydarzenia jest taka, ze jeszcze tego samego dnia widać było młodzież zbierającą pieniądze na gaszenie pożaru. Widać było ich zaangażowanie a w lokalnej prasie wyczytałam, że ludzie byli bardzo hojni, ponieważ nazbierali naprawdę dużo kasy. Więc może kiedyś uda się jakoś zabezpieczyć te tereny. Tylko sama nie wiem jak ?