Wczoraj przeszła nad Polską pierwsza wiosenna burza. Było nawet groźnie, gradowo, wietrznie i ciemno, ale to nic, bo to już pierwsza oznaka wiosny.
Wiem wiem, słabo, bo to oznacza, iż w Afryce zacznie się zima. Jednak tamta zima naprawdę nie jest tak uciążliwa jak w Polsce.
Burza zastała mnie gdy siedziałam w fotelu z kubkiem herbaty i rozpisywałam sobie plany na piątek i weekend. W ciepłym, suchym domu burza nie była straszna. Przypomniała mi się burza w Krugerze.
Jechaliśmy wtedy na północ Parku Krugera.
To był piękny widok, ale najbardziej ujął mnie spokój zwierząt, jakby czekały na deszcz. Moje psy w Polsce szaleją przed burzą. Szczekają, biegają jakby chciały ją odstraszyć. A w Afryce odwrotnie, zwierzęta są spokojne i ciche. Rzeczywiście sierpień to ciężki miesiąc dla zwierząt. To juz oczekiwanie na deszcze i wodę. Ich spokój był jakiś taki magiczny. Udzielił nam się ich nastrój. Mogłam na nie patrzeć godzinami, czułam harmonię i wewnętrzą ciszę.
Piękne chwile.
Zbliżające się chmury wyglądały naprawdę groźnie. Ciemne i ciężkie.
Dziwne uczucie, bo z jednej strony niepokój przed burzą a z drugiej oczekiwanie na ulgę w postaci świeżej wody.
Lubię burze. Są oczyszczające. Uwielbiam powietrze, bo wielkiej ulewie, uwielbiam patrzeć na gniew nieba, gdy strzela piorunami i krzyczy, wręcz grozi za pośrednictwem grzmotów.
Zawsze po burzy czuję spokój i ulgę.